LICZBA 27, A HISTORIA ANDRZEJA ZAUCHY

Czy wiesz co w numerologii oznacza duchowa liczba 27? To jednocześnie błogosławieństwo i przekleństwo. Dlaczego? Ponieważ z jednej strony oznacza, że człowiek, który ma ją w swoim portrecie (szczególnie jeśli wynika ona z daty urodzenia) jest starą duszą, która przeszła bardzo wiele wcieleń i jest na końcu duchowej ewolucji, wiele przerobiła, wiele się nauczyła i dziś może korzystać z tych doświadczeń, jest wyposażona w ogromny potencjał intelektualny, bogatą wyobraźnię, nieprzeciętną kreatywność, mądrość życiową, wysokie poczucie sprawiedliwości, jest predestynowana do sławy i uznania – jeśli poświęci swoje talenty na pracę dla dobra ludzkości.

27-02

Dodatkowym atutem jest fakt, że modlitwy czy prośby do Wszechświata osób z liczbą 27, są łatwo i szybko wysłuchiwane. No dobrze, to by w skrócie opisało temat błogosławieństw, a gdzie te mniej korzystne aspekty liczby 27? Otóż liczba 27 oznacza, że w którymś z poprzednich wcieleń, które ma bezpośredni wpływ na nasze dzisiejsze życie, złożyliśmy jakieś ślubowania, obietnice czy zobowiązania, które wykraczają swym działaniem poza tamtą inkarnację i blokują nam dziś realizację w pełni naszego potencjału, dobrobytu czy szczęścia. Czego mogły dotyczyć te obietnice? Np. życia w ubóstwie, albo życia w celibacie (śluby zakonne),  mogły to też być śluby wierności swojej ukochanej/ukochanemu nie - „dopóki śmierć nas nie rozłączy”, ale - „na zawsze”.

Te obietnice mogą dziś blokować nam dostęp do zdobycia majątku czy np. stworzenia udanej relacji, jeśli z tą konkretną duszą, której ślubowaliśmy wierność – nie spotykamy się w obecnej inkarnacji jako para. Często jednak bywa tak, że osoby z liczbą 27 wchodzą w związki małżeńskie lub bliskie relacje ze swoimi połówkami z poprzednich wcieleń, tak dzieje się szczególnie wówczas, gdy liczba 27 występuje u obydwu osób, lub w nazwisku męża, które kobieta przyjmuje po ślubie. Taka liczba, występująca u silnie ze sobą powiązanych osób oznacza, że przed wcieleniem umówiliśmy się na konkretne doświadczenia. Gdy takie osoby spotykają się w tym życiu, czują, że ciągnie ich do siebie niewidzialna siła i nic, ani nikt nie jest w stanie stanąć im na przeszkodzie, jeśli takie osoby postanowią być razem.

Czy znacie historię wspaniałego muzyka i piosenkarza lat 70-tych i 80-tych XX w. Andrzeja Zauchy? Jego najbardziej znanym przebojem jest wielokrotnie coverowana „Byłaś serca biciem”, a moimi ulubionymi są „Nasz bal”, „Naga rzeka, „Most nad rzeką zdarzeń”, „Linoskoczek”, „C’est la vie”, „Jak na lotni” i wiele, wiele innych. Jako dziecko oczywiście oglądałam Dobranockę „Gumisie”, gdzie Andrzej Zaucha brawurowo wykonywał piosenkę w czołówce bajki.

Nie chcę tu szczegółowo opisywać historii jego śmierci, jest na ten temat mnóstwo artykułów oraz wspaniała książka „Serca bicie. Biografia Andrzeja Zauchy” Katarzyny Olkowicz i Piotra Barana, którą miłośnikom muzyka oraz osobom, które ciekawi jego historia, ogromnie polecam.

Andrzej Zaucha

W dużym skrócie napiszę tylko zarys tej tragicznej historii (dla czytelników, którzy spotykają się z nią pierwszy raz): artysta w wieku 17 lat poznał swoją ukochaną żonę, Elżbietę, z którą – jak twierdzą znajomi pary – zakochali się w sobie od pierwszego spotkania i od tamtego czasu byli nierozłączni. Wg relacji przyjaciół tworzyli udane, kochające i wspierające się małżeństwo, do 1989 roku, kiedy to żona artysty zmarła nagle i niespodziewanie w wieku zaledwie 39-ciu lat.

Andrzej i Elżbieta Zauchowie

Po jej śmierci Andrzej Zaucha pogrążył się w rozpaczy, z której zaczął się otrząsać nawiązując bliższą relację z koleżanką z krakowskiego teatru - Zuzanną Leśniak. Przyjaciele artysty twierdzili, że piosenkarz podobał się aktorce jeszcze wcześniej, przed śmiercią żony, którą nawet irytowało zbyt swobodne zachowanie aktorki wobec jej męża (nie piszę tego aby kogokolwiek oceniać, czy stawiać w negatywnym świetle, ma to dla mnie znaczenie z punktu widzenia analizy całej sytuacji pod kątem numerologii). Zuzanna Leśniak była mężatką, a jej mąż – reżyser Yves Goulais, pewnego dnia nakrył ją wraz z Andrzejem Zauchą w ich mieszkaniu w dwuznacznej sytuacji (wg relacji przyjaciół Zuzanny Leśniak i jej męża, prawdopodobne jest, że do takiej konfrontacji doprowadziła sama Zuzanna, która wiedziała kiedy mąż wraca z jakiegoś zagranicznego wyjazdu).
10 października 1991 r. Yves Goulais zastrzelił Andrzeja Zauchę i Zuzannę Leśniak wracających z przedstawienia w krakowskim teatrze STU. Osobom zainteresowanym tą historią polecam artykuł pisany na podstawie wspomnianej przeze mnie wyżej biografii artysty.

Od kiedy zaczęłam pracować z numerologią, nałogowo sprawdzam różnych znanych ludzi, którymi się interesuję, których twórczość lubię, albo po prostu którzy mnie ciekawią, i analizuję ich ogólnie dostępne dane (datę urodzenia, imiona i nazwiska) sprawdzając, co o nich może nam powiedzieć numerologia. Otóż Andrzej Zaucha był numerologiczną dziewiątką z podwibracji 27, liczba 27 występuje też w imieniu Andrzej. Wg danych dostępnych w Internecie, nie znalazłam tej liczby w portrecie żony artysty - Elżbiety, choć jeśli byli tak udanym małżeństwem, jak opisują to znajomi i biografowie, to jestem przekonana, że spotkali się ponownie jako para w tym wcieleniu, o czym może świadczyć to niesamowite przyciąganie ich do siebie od pierwszego spotkania.

Ciekawe jednak jest to, że znalazłam liczbę 27 u Zuzanny Leśniak, która podobnie jak Andrzej Zaucha była dziewiątką z podwibracji 27. Nawiasem mówiąc cały portret numerologiczny aktorki, jej kryształ życia, wyznaczniki karmiczne, wyzwania i liczby magiczne są naprawdę niesamowite i planuję napisać o tym osobny artykuł. Tu jednak chciałabym skupić się na liczbie 27 – bo ewidentnie wskazuje ona, że te dwie dusze los do siebie przyciągał, że one również miały wspólną przeszłość w poprzednich wcieleniach i, mimo że Zuzanna była o 16 lat młodszą mężatką, a Andrzej Zaucha starszym od niej wdowcem, próbującym pozbierać się po śmierci ukochanej kobiety, która była dla niego nie tylko żoną, ale i przyjacielem, widocznie przyciąganie, które wyzwala liczba 27 wobec przeznaczonych sobie osób, nie robi sobie nic z naszych ludzkich konwenansów, czy zasad etycznego postępowania. Być może właśnie na bycie razem w tym wcieleniu umówiły się te dwie dusze. Czy wybrały sobie również taką śmierć? Ja na pewno nie zdecyduję się na przesądzanie o tym.

Odchodząc na chwilę od głównego wątku liczby 27 w numerologii, dodam tylko, że w wyznacznikach karmicznych u Zuzanny Leśniak znajdziemy m.in. informację, że miała tendencje do zdrad (co było wynikiem przeszłych wcieleń), w wyznacznikach karmicznych Andrzeja Zauchy jest informacja, że w jednym z poprzednich żyć, które miało wpływ na jego aktualną inkarnację, doszło do zabójstwa z zazdrości. Obydwoje mieli w wyznacznikach informację, że w przypadku negatywnego rozwoju wydarzeń mogą zginąć „w drodze, z rąk człowieka niepełnosprawnego”. Czy szaleństwo z zazdrości można uznać za niepełnosprawność, pozostawiam każdemu do oceny. Nie chcę tu przesadnie naciągać faktów i udowadniać z góry założonych tez czy teorii. Na mnie jednak te dane zrobiły ogromne wrażenie.

Zuzanna Leśniak

Ostatnim tematem analizy tej historii jest fakt, że obydwoje – Andrzej Zaucha i Zuzanna Leśniak, zginęli będąc w swoim cyklu kryształu życia pod energiami liczby TRZY, która sprzyja twórczości, w pozytywie przynosi szczęśliwe życie, spełnienie artystyczne i zawodowe, bogate życie towarzyskie lecz rodzi także ryzyko, że przesadną brawurą i ekstrawagancją możemy ściągnąć na siebie niebezpieczne sytuacje.

Na zakończenie dodam tylko, że nie ma w ogólnodostępnych danych w Internecie daty urodzenia Yves’a Goulais’a, więc nie mogłam sprawdzić czy w jego portrecie występuje duchowa dwudziestka siódemka, natomiast w imionach i nazwiskach ma różne magiczne liczby, ale nie tę.

Jeśli zaciekawiła Cię ta historia i chciałabyś/chciałbyś przeczytać o innych znanych osobach pod kątem wybranych aspektów numerologicznych – zapraszam do odwiedzania sekcji ARTYKUŁY na mojej stronie, ponieważ planuję całą serię wpisów, o fascynujących mnie postaciach ze świata sztuki lub historii.